Jak zaprzyjaźnić się z Duńczykiem - OKDP 057

Poznaj wskazówki jak to zrobić.

Monika Chutnik
Jak zaprzyjaźnić się z Duńczykiem

Spotykam wiele osób, które pragną pracować w firmach o nordyckiej kulturze organizacyjnej. Kraje nordyckie są znane ze swojego szczególnego podejścia do pracownika i do pracy. Podejścia, które jest zorientowane i na indywidualne potrzeby, i na potrzeby biznesu.

Jest pytanie, na ile dużo wiemy o kulturach nordyckich. Ja sama zasmakowałam kultury fińskiej podczas mojego pobytu w Finlandii, kiedy byłam tam studentką. A dziś mamy możliwość dowiedzieć się więcej o kulturze biznesu w Danii. I o tym, jacy są Duńczycy. Opowie nam o tym Kathy Borys Siddiqui.

 

Czego dowiesz się z tego odcinka?

  • Na czym polega Hygge
  • Jak się zaprzyjaźnić z Duńczykami
  • Język komunikacji: duński czy angielski
  • Co zaskakuje obcokrajowców w Danii
  • Hierarchia w duńskich firmach – jest czy nie ma
  • Niezgadzanie się po duńsku
  • Jak pisać maile do Duńczyków
  • Czym charakteryzuje się duński humor
  • Wskazówki dla Polaków

 

Gdy będziesz słuchać tego odcinka, pomyśl o osobie, która też wysłuchałaby go z korzyścią dla siebie lub swojego zespołu i podziel się linkiem do nagrania.

 

Trzy najważniejsze wnioski, które biorę sobie z tego odcinka to przede wszystkim: podejmij naukę języka duńskiego. To może ułatwić wiele rzeczy. Po drugie, nawet jeśli nie znasz duńskiego (jeszcze), to podejmij inicjatywę i nawiązuj relacje. A po trzecie, pytaj. Zwłaszcza, że do tego bardzo zachęcała Kasia.

 

Podziel się swoimi przemyśleniami – tutaj na portalu, lub na naszym profilu na LinkedIn.

Zapraszam Cię do zapisania się na newsletter i obserwowania profilu na LinkedIn. Subskrybuj też kanał O Krok Do Przodu na wybranej platformie i dziel się ze znajomymi.

 


Materiały wymienione w odcinku

  • OKDP 026: Czy znasz savoir vivre? Współpraca z Francuzami
  • OKDP 046: Indie są jak puzzle. Współpraca z Hindusami
  • ASA 002: Ukrainians – how to find a great candidate and ensure good onboarding

 


 

Droga do Danii

Moja droga do Danii była kręta. W wieku 8 lat wyemigrowałam razem z rodzicami do Niemiec, a później do Stanów Zjednoczonych. Mieszkałam w Chicago. Okres mojego życia od 10 do 21 lat spędziłam w Stanach Zjednoczonych. A potem miałam bardzo silny, wewnętrzny głos, który wołał mnie, abym powróciła do kraju, do Polski. I robiłam wszystko co możliwe, żeby wrócić i studiować w Polsce. Tak też się stało, z czego się ogromnie cieszyłam.

Powiem szczerze, że nie było łatwe w wieku 21 lat przeprowadzić się do Polski i zacząć studiować. Ja po polsku zawsze mówiłam, ale jednak język uniwersytecki różni się troszeczkę od tego języka codziennego. Więc tutaj pojawiły się pewne problemy. Ale dałam radę. Studiowałam kulturoznawstwo oraz językoznawstwo. I starałam się zostać tłumaczem. Pracowałam w tym zawodzie chyba przez rok. Stwierdziłam, że jednak niestety jest to praca nie dla mnie – ja bardzo lubię pracować z ludźmi. I wtedy przerzuciłam się na pracę z językiem angielskim. Byłam lektorem języka angielskiego w firmach korporacyjnych w Poznaniu. Był to początek 2000 roku. Wtedy był wielki boom na to, żeby wszyscy uczyli się języka angielskiego. Business English był jedną z rzeczy, które firmy oferowały swoim pracownikom. jako lektorzy byliśmy bardzo zajęci. Więc przez 10 lat byłam w Polsce i pracowałam jako lektor języka angielskiego.

Przeprowadzka do Danii

Pewnego dnia, na starym rynku w Poznaniu poznałam mojego męża, który jest Duńczykiem. Historia potoczyła się w ten sposób, że przeprowadziłam się do Danii. Mój mąż pracuje jako architekt inżynier – dla niego przeprowadzka do Polski była wtedy prawie niemożliwa. Mając swoje poglądy na to, jak kraje skandynawskie przyjmują obcokrajowców, uważałam, że będzie to bardzo łatwe. Niestety tak nie było…

Znalazłam się w Danii. W tej chwili jest to już mój czternasty rok mieszkania w tym kraju. Mieszkaliśmy w jego różnych częściach, ale w tej chwili mieszkamy bardzo blisko Kopenhagi.

 

Życie zawodowe w Danii

Pracuję w sferze międzykulturowej. Prowadzę warsztaty, jestem konsultantką, pracuję z firmami, które są zainteresowane międzynarodowym talentem. Pracuję też z uczelniami i z gminami duńskimi. Właściwie ze wszystkimi, którzy skupiają się na tym, żeby talent napływał. Jak wiemy, nie jest to tylko problem w Danii, że nie ma wystarczająco umysłów oraz rąk do pracy. Jest to problem już w tej chwili światowy, globalny. I Dania również uczestniczy w tej walce, żeby jak najwięcej osób przybywało, ale też żeby zostawało w tym kraju. Więc moja praca skupia się na wspieraniu ich w tym, żeby talent międzynarodowy, który napływa do Danii, mógł tutaj być, pracować, czuć się dobrze i komfortowo, oraz żeby Duńczycy też mieli pewne zrozumienie, jak się pracuje z osobami z innych krajów i żeby też czuli się komfortowo.

 

Hygge w Danii

Uważam, że hyggę zostało zapakowane w piękne opakowanie i wystawione jako bardzo fajny element marketingowy. Widzimy często na przykład na lotnisku, że są takie zestawy: świeczuszka oraz jakieś fajne mięciutkie skarpetki. I na tym jest napisane hygge albo skandynawskie. To nie jest to prawdziwe hygge.

Hygge w Danii jest czymś, co jest częścią codziennego życia.

W hygge chodzi o to, że spędzamy czas z ludźmi, z którymi się dobrze czujemy, z którymi rozmawiamy na różne tematy. Chodzi o fajne grono przyjaciół, miło spędzany czas. To skupia się wokół tego czasu razem, bycia razem. Podam przykład:

Kiedyś biegaliśmy rano w sobotę. Była wiosna albo jesień, pogoda nie była zbyt ładna. Biegliśmy mój mąż i ja. A nasza córka, która wtedy jeszcze była mała, siedziała w wózku do biegania, miała kocyk i książeczkę. I jechał pan na rowerze, który powiedział do nas coś takiego: „ach, jak fajnie, jakie hygge, że tak jesteście razem”. To był dla mnie moment przełomowy, w którym zrozumiałam, że to nie chodzi o te wszystkie rzeczy materialne, tylko o bycie razem.

Obojętnie czy siedzimy w domu na kanapie, czy jesteśmy w ogrodzie, czy idziemy na spacer, czy biegniemy razem, jedziemy gdzieś. To nawet nie chodzi o tę czynność. Tylko chodzi o bycie razem i o to, z kim jesteśmy.

 

Jak się zaprzyjaźnić z Duńczykami?

Dla Duńczyków jakość spędzania czasu jest bardzo, bardzo istotna. Często słyszymy od osób, które się tutaj przeprowadzają, że Duńczycy są niedostępni, troszeczkę zamknięci w sobie. Że są dosyć chłodni, jeżeli chodzi o nawiązywanie znajomości. Ale weźmy pod uwagę, że bardzo często (oczywiście tutaj mówimy ogólnikowo, bo nie wszyscy) Duńczycy wychowują się w pewnym gronie, dorastają z tymi samymi osobami. Potem nawiązują też kontakty na uniwersytecie, na uczelniach. I oni są bardzo przywiązani do swoich przyjaciół z dzieciństwa, ze studiów.

To brzmi strasznie, ale oni nie mają potrzeby, żeby nawiązywać nowe kontakty, ponieważ mają swoje stałe grono. Do tego jeszcze są rodziny, dziadkowie, kuzynostwo. Duńczycy są bardzo zajęci, jeżeli chodzi o czas wolny. Kalendarze są wypełnione różnymi spotkaniami. Więc to nie jest tak, że oni absolutnie nie chcą, ale muszą sobie pomyśleć, czy warto inwestować ten czas w nową znajomość. Szczególnie z kimś, kto tutaj jest nie wiadomo na jak długo, a może to być krótki okres czasu.

Prawdą jest, że jeżeli mamy to szczęście, że poznamy Duńczyków i zaprzyjaźnimy się z nimi, to oni naprawdę bardzo, bardzo się angażują w taką przyjaźń.

Z innej perspektywy

Ważne jest, żeby spojrzeć na to z różnych perspektyw – naszej, ale też starać się ich zrozumieć. Bardzo często otrzymuję pytania: „Dlaczego w Danii…?”, „Dlaczego Duńczycy są…?” albo „Dlaczego Duńczycy tak się zachowują, albo tak robią?”. Kiedy jesteśmy w stanie to zrozumieć, staje się to dla nas łatwiejsze do przełknięcia. Rozumiemy: „aha, czyli to nie tylko chodzi o mnie, po prostu tak jest”. Jeżeli jest to dla mnie istotne i chcę się z kimś zaprzyjaźnić, to konieczna jest moja inicjatywa. Ja muszę pokazać, że chciałabym, że zapraszam. Czasami to się nie udaje. Czasami jest łatwiej, jeżeli po prostu nie skupiamy się na tym tak bardzo. Ale jesteśmy aktywni. Próbujemy życia w Danii. Zapisujemy się do różnych klubów. Życie klubowe poza pracą, czyli różne kluby sportowe i hobbystyczne są tutaj bardzo, bardzo ważne. Większość osób należy do jakiegoś klubu i tam też jest możliwość zapoznać się z Duńczykami.

W momencie kiedy my się przeprowadzamy do innego miasta w Polsce, czy w jakimkolwiek innym kraju, to doświadczamy dokładnie tego samego, co doświadczają osoby przybywające do innego kraju. Jest istotne, żeby zawsze zastanowić się, co by było, gdybym ja była w Polsce i ktoś inny się przeprowadził. Nasze życie codzienne zajmuje bardzo dużo czasu i często nie myślimy o kimś, kto właśnie przybył i że może ta osoba by chętnie wypiła z nami kawę.

 

Czy warto uczyć się języka duńskiego?

Oczywiście, że tak. Ja uważam, że w każdym kraju kiedy widzimy, że obcokrajowiec próbuje mówić w naszym języku (nawet jeśli potrafi powiedzieć tylko dzień dobry i dziękuję), od razu jesteśmy bardziej przyjaźni i lepiej nastawieni do tej osoby. Ja zawsze wspominam, że jeżeli uczysz się języka, czy dopiero zaczynasz się uczyć, to zanim powiesz coś po angielsku w Danii, spytaj: „czy jest w porządku, że będziemy rozmawiać po angielsku? ponieważ ja dopiero co przyjechałam/przyjechałem i uczę się języka”. Wtedy momentalnie rozmówca będzie miał inne podejście, niż jeżeli ktoś po prostu zaczyna mówić po angielsku.

Ta pierwsza fraza może być po duńsku, ale może być także po angielsku. Chodzi o to, żeby wprowadzić tę osobę w naszą sferę. Wyjaśnić, że ja dopiero co przyjechałam, nie potrafię jeszcze mówić po duńsku, ale np. jestem zapisana czy chodzę już na kurs, zaczęłam się uczyć. Wtedy ta osoba inaczej będzie nas traktowała. Zrozumie, dlaczego ktoś mówi w obcym języku.

Czy Duńczycy mówią po angielsku?

Duńczycy mówią bardzo dobrze po angielsku. Jest to troszeczkę nadużywane, ponieważ ludzie, którzy przyjeżdżają do Danii, uważają, że bez problemu będą mogli się komunikować, ponieważ wszyscy mówią po angielsku. Tak, mówią po angielsku. Ale zależy gdzie się znajdziemy w Danii. Kopenhaga jest bardzo międzynarodowa. Ale kiedy jedziemy na przykład do Odense czy do innego miasta gdzieś w Jutlandii, to niekoniecznie będzie to tak samo. Tam lokalny język jest bardzo istotny. I oczywiście mniej osób będzie czuło się komfortowo, mówiąc w języku angielskim.

Język z firmach

Tak samo jest z firmami. Niektóre firmy są bardzo otwarte, a język korporacyjny jest językiem angielskim. Inne firmy mówią, że są międzynarodowe, ale język korporacyjny jest nadal duński. Na przykład język pisemny może być angielski. Trzeba na to zwracać uwagę, pytać, zrobić swój research. Kiedy chcemy się zatrudnić w jakiejś firmie, warto żebyśmy byli świadomi, czego możemy oczekiwać, co będzie od nas wymagane. Bardzo dużo duńskich firm wymaga, żeby pracownicy nauczyli się języka duńskiego. Niekoniecznie będą musieli w nim cały czas operować, ale jest to istotne, żeby potrafili rozumieć i się komunikować.

Uważam, że każdy, który przybywa do jakiegoś kraju powinien się nauczyć chociażby podstaw lokalnego języka. Nawet jeżeli wie, że za dwa lata będzie przeprowadzał się do innego kraju. W ten sposób pokazujemy, że jesteśmy osobą międzynarodową, potrafimy się wtopić w daną kulturę i okazać szacunek do tego kraju, w którym się znajdujemy.

 

Co zaskakuje obcokrajowców w Danii 

Zaufanie, jakim ludzie darzą siebie nawzajem.

Objawia się to na przykład w ten sposób, że mamy bardzo duże zaufanie do instytucji, do polityków. Jeden przykład. Wszyscy jeżdżą na rowerach, w szczególności w centrum miasta. I często widzimy osoby nam znane, polityków, którzy jadą na rowerze do pracy i są częścią tego tabunu ludzi, którzy rano i po południu przemieszczają się na rowerach. Wtapiają się w tą codzienność, są razem ze wszystkimi i nie wywyższają się w jakikolwiek sposób. To daje bardzo duże poczucie zaufania i równości.

Objawia się to też w ten sposób, że na krzakach i drzewach wiszą różne rzeczy, które zostały zgubione: szaliki, rękawiczki, smoczki, albo jakieś zabawki dziecięce. Jeżeli idziemy ulicą i szukamy tego, co zgubiliśmy, to często od razu zauważymy, że tutaj to jest. Muszę dodać, że jeżeli chodzi o rowery, to jednak zdarza się, że ktoś sobie pożyczy czasami taki rower i nie odda. To niestety jest też częścią codziennego życia. Ale zaufanie do siebie ludzie mają bardzo duże. Jeżeli coś zgubisz, często to odzyskasz. Jest to normalne, że znajdujemy coś, zanosimy do miejsca, gdzie myślimy, że dana osoba może się zgłosić.

Tak samo jeżeli chodzi o dzieciaczki i instytucje typu szkoły czy przedszkola. Są przedszkola leśne, na zewnątrz, blisko natury. Dzieci spędzają cały dzień na zewnątrz z opiekunami. Ale też zajmują się różnymi rzeczami, pomagają przygotowywać jedzenie, mają różne przedmioty, np. noże, którymi się bawią i coś wycinają. Tutaj widoczne jest zaufanie do osób, które zajmują się naszymi dziećmi, że to wszystko jakoś się ułoży i będzie dobrze.

To na pewno jest trochę zaskakujące. Zależy oczywiście od tego z jakiego kraju pochodzimy i gdzie mieszkaliśmy.

 

Hierarchia w duńskich firmach

W firmach równość pojawia się w momencie, kiedy wchodzimy do firmy. Wszyscy do siebie mówią po imieniu, obojętnie czy jest to nasz menadżer, czy jest to szef firmy. Często wszyscy jedzą razem lunch. Rozmawiają ze sobą na różne tematy. Jest open space, nie ma biur, nie zamykamy się. Widać przeszklone sale konferencyjne. Nie ukrywamy o czym mówimy. Wszyscy mają dostęp do tego, co się dzieje w firmie.

Jeżeli jest spotkanie, każdy ma prawo głosu. Nawet oczekuje się, że każdy zajmie jakieś stanowisko. Jest też normalne, że możemy się nie zgodzić z szefem czy z menadżerem. I jest to doceniane.

Uważa się, że osoba, która się nie zgadza, wnosi jakąś inicjatywę, pokazuje inną perspektywę, przynosi inne rozwiązanie. Obojętnie czy jest to student helper, czy menadżer, każdy ma prawo wypowiedzieć się na temat, na który mówimy. I naprawdę oczekuje się od wszystkich pracowników, żeby dali z siebie tyle, ile mogą. Teraz coraz więcej mówimy o tym, jak to robić, żeby osoby, które pochodzą z innych krajów czuły się w miarę komfortowo i żeby też mogły się wypowiedzieć. Bo dla niektórych osób jest to po prostu nie do przyjęcia, żeby nie zgodzić się z szefem. Takie osoby, nawet jeżeli się nie zgadają, nie powiedzą nic.

 

Nie zgadzam się

Duńczycy są bardzo bezpośredni. Tutaj wracamy do tego, w jaki sposób są wychowywani. Od momentu kiedy dzieci wchodzą do szkoły, mówią nauczycielom na ty i są traktowane jako indywidualne osobowości. Mają prawo nie zgodzić się, mają prawo okazać, że są zadowolone, niezadowolone. I to wynoszą z domów, ale też ze szkoły. Na uniwersytecie jest tak samo. Ja studiowałam w Danii kiedy się przeprowadziłam i było to dla mnie głębokim szokiem. To było niesamowite doświadczenie. Wszystko było dla nas – dla studentów. Wszystko było pod studentów. W różnych krajach jest to absolutnie nie do pojęcia.

Bezpośredniość jest normalna, ale tutaj też często pojawiają się pewne konflikty. Bo jeżeli nie jesteśmy do tego przyzwyczajeni, to możemy taki komunikat odebrać jako agresywność albo atak na naszą osobę. A to absolutnie tak nie jest. Oczywiście, że może się zdarzyć jakaś uszczypliwość, ale ogólnie rzecz biorąc, nie ma owijania w bawełnę. Po prostu, jeżeli ja jestem niezadowolona z tego, co się wydarzyło – idę do mojego współpracownika i to mówię. Albo piszę maila.

 

Maile po duńsku

W kulturze anglojęzycznej czy polskiej mail jest dosyć bogaty w słowa. Mamy wprowadzenie, jakieś zapytania, potem dookoła wędrujemy, wędrujemy i w pewnym momencie jest to sedno sprawy, które tam wsadzamy w środeczek. Potem mamy ładne zakończenie i podpisujemy się. A w Danii piszemy po prostu: „Hej Monika, czy już załatwiłaś tę sprawę, o której rozmawiałyśmy?” Kropka. Pozdrawiam, Kasia. I wysyłam.

Ja złapałam się na tym, że zaczęłam tak pisać. Kiedyś bym tak nie zrobiła. Moje maile zawsze były o wiele dłuższe. Tutaj jest bezpośredniość, idziemy prosto do sedna sprawy. Chcemy osobom zaoszczędzić czasu, ponieważ czas jest w Danii bardzo istotny.

Duńczycy są bardzo skupieni na tym, żeby nie zajmować za dużo czasu, żeby streścić się, żeby druga osoba nie musiała za dużo czasu spędzać, czytając naszego maila, a potem odpisywać itd.

 

Żarty w Danii

Bezpośredniość objawia się też w poczuciu humoru. Humor duński jest oceniany, w zależności od tego z jakiej kultury pochodzimy, jako bardzo suchy humor, czasami jako bardzo sarkastyczny, uszczypliwy humor. I też trzeba go zrozumieć. Często bardzo ciężko odczytać, czy ktoś żartuje, czy nie żartuje. Często osoba, która z nami żartuje, będzie mówiła w bardzo poważny sposób. I my, nie będąc zaznajomieni z duńskim humorem, nie będziemy wiedzieć, czy to jest żart, czy nie żart. Czy ta osoba jest na mnie zła, czy ona mnie lubi, czy nie lubi.

Czytając między tekstem, możemy zawsze być pewni, że jeżeli ktoś kto jest Duńczykiem z nami żartuje, nawet jeżeli jest to trochę uszczypliwy żart, to jest przyjaźnie do nas nastawiony.

Czyli jak już ktoś żartuje, to znaczy, że jest otwartość i równość. Jesteś z nami i my Cię akceptujemy, czyli zaczynamy z Tobą żartować. Czyli jest to coś bardzo pozytywnego.

Ale często osoby międzynarodowe będą to odczytywały jako znak, że ta osoba ich nie lubi. I mogą się zdystansować. Albo nawet może się pojawić jakiś konflikt, bo ktoś zupełnie inaczej odbierze taki żart. Musimy pamiętać o tym, że jeżeli osoby mówią w języku angielskim, to często nie będzie on ich pierwszym językiem, tylko obydwie osoby będą mówiły w drugim, trzecim, czy nawet czwartym języku. I żart w momencie, kiedy jest przetłumaczony, może nie zawsze brzmieć tak jak powinien, więc trzeba uważać.

Bezpośredniość u Duńczyków występuje w życiu prywatnym i w życiu zawodowym. Także żart pojawia się w życiu prywatnym i jak najbardziej też w życiu zawodowym.

 

Wskazówki dla Polaków

Myślę, że jedną z ważniejszych rzeczy jest: zastanowić się nad tym, co chcemy osiągnąć, jadąc do Danii.

Zadawać bardzo dużo pytań. Jeżeli czegoś nie rozumiemy, jeżeli coś nie jest jasne, po prostu pytać. Kiedy mamy jakieś założenia, niejasności, to budujemy sobie w głowie historie, które z reguły są nieprawdziwe. Więc najlepiej zapytać, dowiedzieć się czegoś od osób, które już tutaj mieszkają, czy pochodzą z danego miasta czy kraju.

Ale jeżeli chodzi o rzeczy praktyczne, to zawsze spróbować najpierw samemu. Bo Duńczycy to bardzo cenią. Czyli pytanie, ale dopiero w momencie, kiedy wykazaliśmy się inicjatywą i sobie nie radzimy.

Następnie uczestniczyć. Uważam, że jedną z najgorszych rzeczy, które robimy, kiedy się przeprowadzamy, jest czekanie na to, żeby inni nas wzięli za rękę, czy zaprosili do jakiegoś grona. W tym kraju osoby są bardzo samodzielne i jeżeli będziemy czekać na innych, to będziemy czekać bardzo długo. I możemy się nie doczekać. Więc, mimo że jest to trudne, warto poszukać jakichś klubów, kółek zainteresowań, międzynarodowych spotkań. Networking jest bardzo ważny w Danii. Trzeba chodzić na spotkania, które dotyczą naszej pracy. Zagłębić się w to życie codzienne. W tym momencie na pewno pojawią się ludzie wokół nas. To mogą być nie tylko Duńczycy, ale też osoby międzynarodowe.

Czyli znaleźć sobie odwagę, wychodzić do ludzi, być otwartym i dawać sobie samemu szansę.

 

Dziękuję!

 

Photo by Febiyan on Unsplash

Img
Nie przegap nowych treści! Bądź zawsze O Krok Do Przodu
Zapisz się na mój newsletter i otrzymuj powiadomienia o nowych artykułach i podcastach. Nie zapomnij potwierdzić subskrypcji klikając w maila, którego ode mnie dostaniesz - dopiero wtedy naprawdę znajdziesz się wśród odbiorców :-)

Skomentuj podcast

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*