Czy dopada Was czasami poczucie przytłoczenia całą tą ilością rozmaitych opcji dostępnych wśród apek na smartfony? Ja przyznaję się, że takie uczucie miewam regularnie. Postanowiłam sprawdzić, które apki naprawdę są praktyczne, których apek rzeczywiście używają ludzie. Skierowałam się do osób otaczających mnie najbliżej, czyli zespołu ETTA.
Dzisiaj dowiecie się, jakich aplikacji używają i jakie apki rekomendują nasi najbliżsi współpracownicy. Mam nadzieję, że i dla Was ten odcinek okaże się praktyczny i ciekawy!
Czego dowiesz się z tego odcinka:
- Jakich apek warto używać w codziennym życiu?
- Co pomoże Ci w organizacji zakupów, rozliczaniu wydatków lub planowaniu?
- Jaka apka rozwija kreatywność, a jaka uczy języków?
Gdy będziesz słuchać tego odcinka, pomyśl o osobie, która też wysłuchałaby go z korzyścią dla siebie lub swojego zespołu i podziel się linkiem do nagrania.
Podziel się swoimi przemyśleniami – tutaj na portalu, lub na naszym profilu na LinkedIn.
Zapraszam Cię do zapisania się na newsletter i obserwowania profilu na LinkedIn. Subskrybuj też kanał O Krok Do Przodu na wybranej platformie i dziel się ze znajomymi.
Materiały wymienione w odcinku
- DuoLingo – ucz się razem ze mną
- Podcast Pilotki Zmian
- OKDP 005: Mental health. Zdrowie psychiczne w organizacjach
- OKDP 032: Jak dbać o relacje w wirtualnym zespole? Dobre praktyki
- OKDP 068: Jak mówić w 10 językach – mindset hiperpoligloty
Pomoc w codziennym życiu
Okazuje się, że najczęściej używane są takie aplikacje, które pomagają nam w naszych najbardziej codziennych sytuacjach. Czyli w sytuacjach związanych z życiem domowym, z życiem rodzinnym, z tym co robimy często, z podróżowaniem oraz koniecznie z organizowaniem sobie czasu.
Dzisiaj poznacie rekomendacje naszej ekspertki od innowacyjności w świecie online Kateryny Chwiszczuk, Oli Jarocińskiej, która zarządza firmą ETTA, między innymi także jej budżetem, oraz Dawida Wacławskiego, który mając za sobą duże doświadczenie menadżerskie, dokładnie wie, jak ważne jest dobre zaplanowanie każdej minuty.
Bring! – zakupy domowe
Kateryna Chwiszczuk: Polecam bardzo aplikację Bring!. Jest to aplikacja, która pozwala robić zakupy (nie tylko) domowe, też z różnymi uczestnikami. Mogą to być domownicy, może to być też wspólna lista ze znajomymi np. na jakiś wyjazd.
Dlaczego warto? Ponieważ aplikacja zapamiętuje nasze wybory, więc bardzo szybko można stworzyć listę zakupową, łatwo dodając artykuły. A jak już kupimy, odklikać i one znikają z listy. Jest bardzo wygodnie robić to na telefonie.
Dodatkowo można dodawać zdjęcia. Czyli na przykład jeżeli mam wspólną listę z mężem i ja dodam rzeczy do kupienia, on doda rzeczy do kupienia, razem widzimy, które rzeczy się pojawiły. A jak każde z nas coś kupi, to one znikają. Natomiast te zdjęcia ułatwiają sprawę jeżeli na przykład nam na czymś zależy i prosimy drugą osobę o zakup, to po zdjęciu można zobaczyć co chcemy dostać. Lub samemu sobie po prostu zrobić zdjęcie artykułu i nie zapomnieć, co chcieliśmy kupić i jak to wyglądało. To jest taka dzielona lista, która działa tak, że w czasie rzeczywistym druga osoba widzi co znika. Czyli widzi, że jesteśmy na przykład na zakupach i jeżeli jakieś rzeczy znikają z listy to znaczy, że pewnie już są w koszyku.
Fajnie też, że jest zakładka z przepisami, więc jak nam brakuje jakichś inspiracji, co przygotować na obiad, to tam możemy je znaleźć. One też dostają serduszka, których liczba nam podpowiada, czy warto przygotować takie danie.
Tricount – rozliczenia wydatków
Ola Jarocińska: Moją aplikacją jest Tricount. Jest to apka, która służy do dzielenia wydatków w różnych grupach osób. Ja korzystam z niej głównie podczas wyjazdów, ponieważ podróżuję w bardzo różnych konfiguracjach. Z rodziną, z przyjaciółmi, znajomymi, ale też w grupach osób, które się nie znają. Zawsze z początkiem każdej wycieczki zakładam nowy budżet w Tricouncie, daję mu nazwę, na przykład „Czarnogóra”, ustalam walutę i dodaję osoby, które będą razem ze mną podróżować. Mogę zaszerować tego tricounta do wszystkich osób, żeby każdy miał jednakowy dostęp. W trakcie wycieczki każda z osób ma możliwość wpisywania wydatków, oznaczania kto za nie płacił i dla kogo ten wydatek był realizowany.
Czyli na przykład, za sobotnią kolację dla pięciu osób płaciłam ja, więc zaznaczam, że Ola zapłaciła kolację dla Romka, Basi, Kasi, Daniela i Sebastiana. I dzięki temu mamy wydatek podzielony równo przez wszystkie osoby. Mamy też możliwość dzielić te wydatki dowolnie w inny sposób, dowolnie w innej konfiguracji, dla dowolnej liczby osób. Aplikacja jest bardzo elastyczna pod tym kątem.
Ta aplikacja pomaga mi prowadzić budżet wyjazdu, pomaga w rozliczeniach, nie są potrzebne żadne Excele, karteczki, zapamiętywanie, robienie notatek i rozliczanie się na bieżąco. Po prostu na koniec wyjazdu wchodzimy w zakładkę bilans i widzimy kto jest dłużny komu ile pieniędzy. Aplikacja rozlicza wydatki dookoła, więc nie mamy do zrobienia wielu małych przelewów, nawet jeżeli uczestników wycieczki było powiedzmy 15, ale zlicza i sumuje to tak, żebyśmy mogli zrobić jeden lub dwa większe przelewy.
Bardzo ją lubię przez to, że jest intuicyjna, łatwa w obsłudze i możliwa do dzielenia z innymi osobami. Jedynym minusem w wersji bezpłatnej jest to, że są w niej reklamy, ale nie są mocno frasujące. Polecam tą aplikację do waszych wycieczek, podróży, ale też do różnych rozliczeń, które macie z innymi osobami, ponieważ pozwala zachować przejrzystość i ściąga wam z głowy potrzebę kalkulowania wszystkiego na bieżąco.
Kalendarz Google
Dawid Wacławski: Ja mam dwie takie apki, których używam już od wielu lat i są dla mnie numerem jeden. Obie są związane z organizacją pracy. Pierwszą jest Kalendarz Google – tam mam wszystkie możliwe terminy. Właściwie nie muszę o niczym pamiętać. To jest moja sekretarka, przypominacz, wszystko w jednym. Mamy też kalendarz rodzinny, współdzielony z dzieciakami, z żoną, jeszcze też z rodziną bliższą, jakieś wyjazdy. Fantastyczna sprawa. Dzięki temu nie ginę, wszystko jest na czas i wiem co, kiedy, jak. Mogę planować z wyprzedzeniem. Rewelacja.
Notatki w Google Keep
Druga taka apka to moje narzędzie do ogarniania rzeczywistości – Google Keep. To jest narzędzie do przechowywania wszelkiego rodzaju notatek. To są notatki głosowe, to mogą być zdjęcia, to może być jakiś rysunek, to może być tekst. Ja korzystam z tego wszystkiego. Notatki są posegregowane. Możemy tworzyć własne kategorie, jest też przeszukiwanie po wszystkich kategoriach.
Jak czegoś szukam to oczywiście wpisuję tylko kilka słów czy nawet kilka liter i pojawiają mi się notatki. Mam ich całe mnóstwo. Trudno powiedzieć ile. To już idzie w tysiące, bo od wielu lat tego używam i mi się tam gromadzi. To jest taka moja skarbnica. Z jednej strony troszkę śmietnik, ale z drugiej bardzo łatwo coś można znaleźć. I tam przechowuję wszystko, co chcę móc szybko odnaleźć, a nie muszę tego pamiętać.
Notowanie głosowe w Google Docs
Monika Chutnik: W pakiecie Google osobiście odkryłam jeszcze jedną bardzo ciekawą funkcjonalność, z której ogromnie często korzystam. Otóż często podczas mojej pracy potrzebuję robić notatki, czy to są notatki ze spotkania z klientem, czy notatki podczas wywiadów, w ramach których przygotowuję się do projektu. Niekiedy udaje mi się robić je od razu na komputerze, ale czasami ze względu na okoliczności lepiej jest robić te notatki odręcznie.
Jak potem można je zdigitalizować? Wiadomo, że to co zostało na papierze nigdy nie zostanie ponownie przetworzone. Czy to skanować? No ja nie robię nic takiego. Wręcz przeciwnie. Otwieram dowolny dokument Google’a: Google Doc. I tam dyktuję swoje notatki na głos. Są zapisywane z równą łatwością z komputera, jak i z komórki. Nie muszę mieć ku temu specjalnych okoliczności. Cała moja mowa przekładana jest na tekst, czyli speech to text. Oszczędza mi to bardzo dużo pracy. Przetworzenie notatek z godzinnego spotkania zajmuje mi z pewnością mniej niż 10 minut. Jest to też ogromna oszczędność czasu. Podobnie, kiedy czytam jakieś książki, artykuły, napotykam ciekawe cytaty, tych cytatów nie przepisuję z palca, tylko przedyktowuję je którymś z dokumentów Google i mam później łatwy dostęp do wersji elektronicznej.
Elevate – łamigłowki
Kateryna Chwiszczuk: Inna aplikacja, którą polecam nazywa się Elevate. Świetna aplikacja, taka trochę zabawowa, ale też rozwojowa. Sama aplikacja reklamuje siebie jako narzędzie do takich krótkich ćwiczeń, które nam pozwalają ćwiczyć pamięć, liczenie, czytanie, słuchanie. Ona jest w języku angielskim, więc przy okazji usprawnia nasz język i komunikację.
Również kiedyś wyczytałam u Edwarda de Bono, że żeby ćwiczyć swoją kreatywność i zaangażowanie mózgu, to warto wykonywać krótkie ćwiczenia codziennie. I w tej aplikacji mamy takie krótkie gry w stylu: uzupełnij zdanie, uzupełnij brakujące słowo, albo posłuchaj tekstu i odpowiedz na pytanie. Zajmują one z 5 minut w ciągu dnia. Są też zadania, żeby coś policzyć na szybko, jakieś matematyczne ćwiczenia, które naprawdę stymulują nasz mózg do tego, żeby myślał, działał i był aktywny.
Jak stoję w korku, jadę tramwajem czy stoję w kolejce i mam chwilę, to naprawdę takie 5 minut krótkich zadań w stylu gry bardzo fajnie działa. A poza tym ta aplikacja jest bardzo przyjemna graficznie. Dużo się w niej dzieje, jest angażująca, kolorowa, świetnie zrobiona.
Na początku jak zaczynamy jej używać, wybieramy w jakim celu, czy chcemy usprawnić komunikację, czy przygotować się do wywiadu, czy usprawnić pamięć, czy po prostu chcemy się dobrze bawić. Wtedy ona dostosowuje nam zadania, które się pojawiają. Także to polecam.
DuoLingo – nauka języków
Monika Chutnik: Aplikacja, której ja przeznaczam kilka minut dziennie, to moja ulubiona apka do nauki języków DuoLingo. Już od ponad 700 dni, czyli ponad dwa lata z kawałkiem, udaje mi się codziennie zaglądać na kilka chwil, żeby zrobić chociaż jedną małą lekcję któregoś z języków, których się uczę. Ogólnie trafiłam na nią dlatego, że w czasie covidu w którymś momencie była straszna nuda. Szukałam dla siebie rozrywki, okazało się to bardzo wciągające. Wciągnęliśmy się wszyscy jako firma, jako rodzina, wzajemnie motywujemy się, łączymy z kolejnymi osobami, które okazuje się, że też uczą się na DuoLingo.
DuoLingo jest chyba najbardziej powszechną na świecie aplikacją do nauki języków. A co jest bardzo ważne, nawet w wersji bezpłatnej dostajecie te same treści, które dostawalibyście w wersji płatnej. Różnicą są oczywiście reklamy, no i te życia, które łatwiej jest stracić w wersji bezpłatnej, a trudniej w wersji płatnej. Ja sama korzystałam chyba 10 miesięcy z wersji bezpłatnej zanim doszłam do wniosku, że ta apka naprawdę daje mi dużą wartość.
Powiem wam też szczerze, że przed wyjazdem do każdego nowego kraju staram się odpalić sobie lokalny język i choć trochę, przez miesiąc, się go pouczyć. Tak uczyłam się podstaw czeskiego, niderlandzkiego. Niestety nie wszystkie języki byłam w stanie tam znaleźć. Przed wakacjami w Łotwie na przykład musiałam obejść się smakiem. Język łotewski jako pewnie jeden z tych niewielkich języków światowych nie był tam uwzględniony.
How We Feel – inteligencja emocjonalna
Monika Chutnik: Z takich apek może mniej typowych, ale za to bardzo ciekawych polecam wam How We Feel. To aplikacja, którą możecie wykorzystać do rozwijania swojej inteligencji emocjonalnej. Zresztą to polecajka, którą dostałam od Edyty Paul z podcastu Pilotki Zmian. Aplikacja zaprasza was do niewielkiego wysiłku. Raptem jeden czy dwa razy w ciągu dnia zaprasza was do tego żebyście określili jaka emocja w tej chwili ci towarzyszy. Te emocje są już nawet gotowe. Potrzebujecie je zaledwie kliknąć (w języku angielskim) i określić jakiego dnia, w jakiej porze, ile czasu tego dnia spaliście, ile czasu tego dnia robiliście ćwiczenia. Bardzo ciekawe wnioski można obejrzeć po kilku dniach czy kilku tygodniach trackowania swoich stanów emocjonalnych.
Ja na przykład zobaczyłam, że moje samopoczucie bezpośrednio łączy się z tym, ile godzin spałam danego dnia. Jeśli za mało, no to z całą pewnością będę albo rozdrażniona albo przygnębiona.
Poleć swoją apkę!
Mam nadzieję, że złapaliście sobie którąś z apek, która Was zaciekawiła. Ja lubię rozmawiać z innymi o tym, z czego dokładnie korzystają, czego dokładnie używają, żeby też sama korzystać z dobrodziejstw technologii, a nie czuć się nią przytłoczona.
A jakich apek Wy używacie? Co się Wam sprawdza? Czym chcielibyście się podzielić? Napiszcie w komentarzu poniżej!
Photo by Denis Cherkashin on Unsplash
Do przetwarzania mowy na tekst korzystam z apki SpeechZap, bo nie muszę mieć netu. Poza tym rewelacyjna interpunkcja, można zintegrować z innymi narzędziami i sformatować.
Dzięki za rekomendację! Wypróbuję 🙂